W zeszłym roku Orange Warsaw
Festival świetnym line-upem wskoczył do pierwszej ligi polskich festiwalów. Już
jakiś czas temu wiadomo było, że tym razem nie uda im się powtórzyć
zeszłorocznego sukcesu, kiedy mijały kolejne dni, a najpopularniejszych
zespołów brakowało. Co z tego wyszło?
Nie jestem odosobniona w zdaniu,
że OWF strzelili sobie w stopę, prowadząc, mówiąc eufemistycznie,
nieprzemyślaną sprzedaż biletów (nie brakuje głosów, że fani zostali po prostu
oszukani). Ludzie, zachęceni zeszłoroczną edycją, kupowali drogie karnety w
ciemno. Gdy z biegiem miesięcy okazywało się, że na więcej gwiazd nie ma co
liczyć, a sprzedaż szła marnie, ceny biletów systematycznie spadały. Jeśli w
ten sposób organizatorzy chcieli ukarać tych, którzy pospieszyli się z zakupem,
udało im się to w 100%. Stracili ich zaufanie i nie jestem pewna, czy uda im
się je odzyskać.