spojlery
„Hannibal” wraca w wielkim stylu.
W pierwszym odcinku trzeciego sezonu serwuje nam wyśmienitą przystawkę, która
tylko zaostrza apetyt na danie główne.
Na początek przydałoby się kilka
słów wyjaśniających, jakim właściwie serialem jest „Hannibal”. A jest to
produkcja tak specyficzna, że ma zarówno wielu wielbicieli, jak i zagorzałych
przeciwników. W „Hannibalu” konwencja jest wszystkim. Bryan Fuller („Gdzie
pachną stokrotki”) stworzył świat wielce nierealistyczny, jednak tak cudownie
spójny i konsekwentnie prowadzony, że jeśli zaakceptujemy konwencję, oglądanie
„Hannibala” będzie dla nas samą przyjemnością. To serial proponujący nam
makabrę owiniętą w pięknie zapakowaną paczuszkę z napisem „otwórz mnie”, tak
intrygującą, że z trudnością powstrzymujemy się przed rozerwaniem opakowania. „Hannibal”
nie jest również najpoważniejszym serialem emitowanym w telewizji. Oczywiście,
jednym z głównych bohaterów jest kanibal, zaś w każdym odcinku mordowani są
ludzie, jednak nie możemy chyba brać na serio produkcji, w której co rusz
padają żarty dotyczące jedzenia ludzi. I nie powinniśmy.