czwartek, 19 czerwca 2014

Wołanie kukułki: Detektyw w świecie sławy

bez spojlerów

Zaledwie przez trzy miesiące udało się JK Rowling utrzymać w tajemnicy fakt, że jest autorką powieści kryminalnej "Wołanie kukułki", którą napisała pod pseudonimem Robert Galbraith. Nie pozwala to już spoglądać na kryminał z innego punktu widzenia, niż porównywanie z wcześniejszymi dokonaniami pisarki. A w ostatecznym rozrachunku "Wołanie kukułki" wypada naprawdę dobrze.

Po domniemanym skoku z balkonu swojego luksusowego apartamentu w Londynie ginie supermodelka. Mogłoby się wydawać, że Lula Landry miała wszystko: sławę, pieniądze, urodę, uwielbienie fanów i uwiecznienie w tekstach piosenek popularnego amerykańskiego rapera. Zmagała się jednak z depresją i po śledztwie policja stwierdza samobójstwo. Nie wierzy w to przybrany brat modelki, John Bristow, który zwraca się o pomoc do prywatnego detektywa, Cormorana Strike'a, który ma udowodnić, że siostra Bristowa została zamordowana. 

Kiedy poznajemy Strike'a, wojennego weterana, który z Afganistanu wrócił poharatany zarówno fizycznie, jak i psychicznie, znajduje się on na samym dnie: właśnie definitywnie rozstał się z wieloletnią wybranką serca, stał się bezdomny i śpi w miejscu pracy, ma długi, a jego agencja świeci pustkami. Jakby tego było mało, biuro pracy tymczasowej przysyła mu kolejną sekretarkę, Robin Ellacott, na którą finansowo ledwo może sobie pozwolić. Sprawa Luli Landry spada mu jak z nieba. Chociaż w kwestii wyniku śledztwa zgadza się z policją, przyjmuje zlecenie od bogatego klienta, aby wreszcie stanąć na nogi. 

Jednym z największych plusów książki Galbraitha jest dynamika pomiędzy duetem głównych bohaterów, Strike'iem i Robin. Już ich pierwsze spotkanie jest bardzo widowiskowe i przepełnione komizmem. Robin, która Cormoranowi początkowo wydaje się być jedynie zbędnym dodatkiem, za który musi płacić, okazuje się bardzo pomocna, inteligentna, działająca sprawnie i dziesięć razy lepsza w swojej pracy niż wszystkie jej poprzedniczki razem wzięte. Ich relacja jest poprowadzona bardzo dobrze: od niechęci i nieufności, poprzez wzloty i upadki, aż do początków przyjaźni. Robin ma narzeczonego, Matthew (któremu, dodając na marginesie, nie za bardzo podoba się jej współpraca z detektywem), jest szczęśliwie zakochana i jakikolwiek wątek romantyczny między nią a Strike'iem wydaje się być wykluczony. I mam nadzieję, że w kolejnych tomach z serii przygód duetu do niczego takiego nie dojdzie, ponieważ zepsułoby to ich relację, którą tak w "Wołaniu kukułki" polubiłam. 



Kryminał Galbraitha cechuje wnikliwe, dobrze skonstruowane wejrzenie w tak zwany Wielki Świat Sławy. Opisane zostały przeróżne aspekty należenia do tych kręgów, zarówno pozytywne, jak i negatywne. Chociaż trzeba przyznać, że tych drugich jest o wiele więcej: chorobliwe zainteresowanie tabloidów, niebezpieczny świat narkotyków czy niemożność stwierdzenia, kto jest prawdziwym przyjacielem, a kto sprzedałby twój sekret portalom plotkarskim przy najbliższej okazji. Widzimy show biznes z punktu widzenia różnych osobowości, które odbierają sławę odmiennie. 

Różnorodność bohaterów jest kolejnym pozytywnym aspektem "Wołania kukułki". Każdy z nich, choćby grał najmniejszą rolę w ostatecznym rozrachunku, został obdarzony prawdziwymi cechami prawdziwych osób, nie będąc jedynie pustym popularnym archetypem. Postacie wykreowane przez Gilbraitha w żadnym wypadku nie są jednowymiarowe ani wtórne, często zaskakując czytelnika w trakcie czytania kolejną cechą, która "nie pasuje" do stereotypowego założenia. Co prawda nie udaje się autorowi całkowicie uciec od pewnych schematów, jednak jest ich niewiele, więc nie wpływa to znacząco na jakość książki. 

Nie sposób nie porównywać "Wołania kukułki" z debiutem Rowling w kategorii powieści dla dorosłych czytelników, "Trafnym wyborem". W tym porównaniu kryminał wypada o wiele lepiej, bo choć książka o mieszkańcach Pagford również cechuje się różnorodnością bohaterów i dobrym piórem, to "Wołanie kukułki" nie jest tak beznadziejnie nudne. Przeciwnie, intryga zaciekawia, wciąga i mobilizuje czytelnika do bezustannego zastanawiania się nad jej rozwiązaniem. Inaczej niż w "Trafnym wyborze", gdzie ilość bohaterów zatrważała i zniechęcała, tutaj dostajemy dwójkę głównych postaci, do których możemy się przywiązać. To oni sprawiają, że na kolejne tomy powieści można czekać z niecierpliwością.

____________________________________

Wreszcie udało mi się dorwać tę książkę! Tak się złożyło, że akurat dzisiaj odbyła się w Wielkiej Brytanii premiera drugiej części serii, "Jedwabnika". Polskie wydanie na tę chwilę planowane jest na jesień, a tutaj możecie przeczytać początek powieści. 

3 komentarze:

  1. Jakoś mnie do książek Rowling po Harrym nie ciągnęło, ale skoro polecasz, to chyba się skuszę ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam skrajne opinie, więc nie mogę zagwarantować, że ci się spodoba ;p ale mnie czytało się bardzo dobrze ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...