sobota, 1 listopada 2014

Doctor Who 8x10: Las przeciętności

spojlery!

W "In the Forest of the Night" Doktor oddaje głos dzieciom. A raczej dość niechętnie pozwala, aby opanowały jego ukochaną TARDIS. Efekt? Przeciętny odcinek, który dłuży się niemiłosiernie.

Clara i Danny pilnują grupkę uczniów podczas nocowania w muzeum. Gdy budzą się rano, zauważają, że w ciągu nocy w środku Londynu wyrósł gęsty las. I zgubili jedno dziecko, które z niewyjaśnionych przyczyn odnalazło Doktora. A Doktor, jak to on, nie przepuści żadnej okazji, aby przyjrzeć się niewyjaśnionemu zjawisku. I tak rozpoczyna się edukacyjna wycieczka szkolna przez lasy Londynu.

Brzmi absurdalnie, prawda? Nigdy nie skreślam dziwnych pomysłów scenarzystów "Doctora Who" na samym początku odcinka, ponieważ w takim wypadku nigdy nie przebrnęłabym przez pierwszy sezon. Wielką zaletą brytyjskiego serialu jest to, że nawet najdziwniejszy pomysł na fabułę może być przekuty w coś mądrego, interesującego i wciągającego. Nie tym razem. Już nie będę pastwić się nad Clarą i Dannym, którzy powinni zostać zwolnieni ze swoich stanowisk za to, jak (nie) opiekują się swoimi podopiecznymi, wiecznie zagubionymi. Bardziej zdenerwowało mnie rozwiązanie odcinka, które było tak przewidujące, że aż ciężko było mi dotrwać do końca. Przesłanie nie mogło być bardziej moralizatorskie: ludzie zawsze niszczą to, co chce ich ratować. A oni oczywiście wygodnie o całym zdarzeniu zapomną. Bo tak jest łatwiej dla scenarzysty.



Postać dziewczynki, Maebh (naturalna Abigail Eames), była jednym z niewielu ciekawych aspektów "In the Forest of the Night", jednak jej potencjał nie został do końca wykorzystany. Gdyby skupiono się bardziej na niej, darując sobie pozostałe dzieciaki, wyszłoby to odcinkowi na dobre. Można było zgłębić się w jej trudną sytuację, poszukać czegoś, dzięki czemu oglądający młodzi widzowie mogliby się z nią utożsamić, skupić się na jej przeżyciach. Nie zrobiono niczego takiego, czyniąc ją niejako narzędziem do zrozumienia "kosmity odcinka". Ostatecznie wyszło tak, że mała Maebh tonie w morzu wad tego epizodu.

Jest coś, co mogę pochwalić: należą się ogromne brawa scenografom za to, jaki piękny stworzyli londyński las. Scenografia cieszyła oko (denerwowało tylko to, że oprócz naszej małej klasowej wycieczki prawie nikt nie pojawił się na "ulicach". Takie pustki w Londynie?), choć trochę wynagrodziła wszystkie wady odcinka i pozwoliła dotrwać do końca. Który również był wzięty chyba z Księżyca (za ten powrót starszej siostry bez żadnego wyjaśnienia należą się scenarzyście solidne baty - miało być wzruszająco, wyszło irytująco). Cieszę się, że "In the Forest of the Night" jest już za mną i mam nadzieję, że szybko wymażę z pamięci ten odcinek.

_________________________________________

Plakat stąd, gif stąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...