czwartek, 3 lipca 2014

The Leftovers: Wielka depresja

bez spojlerów

Po kilku miesiącach intensywnej promocji w końcu światło dzienne ujrzał pilot nowego serialu HBO, "The Leftovers". Wyczekiwany przez wielu, zapowiadany jako kolejny, po "Grze o tron", hit stacji, czy spełnił oczekiwania?

Serial "The Leftovers", którego polski tytuł to "Pozostawieni", został stworzony przez Damona Lindelofa (twórcę serii "Lost") oraz Toma Perrottę (ta dwójka napisała również scenariusz do odcinka pilotażowego) i opiera się na książce Perrotty o tym samym tytule. Seria już na początku oferuje nam trzęsienie ziemi w postaci rozdzierającej serce sceny, w której znika niemowlak, a jego zszokowana matka nie wie, co się właściwie stało. Okazuje się, że w niewyjaśnionych okolicznościach, w tym samym momencie, zniknęło około 2% populacji, czyli mniej więcej 140 milionów ludzi. Przenosimy się do przodu o trzy lata i śledzimy losy ludzi, których dotknęła ta dziwna tragedia.

Akcja toczy się w Mapleton, miasteczku ulokowanym w stanie Nowy Jork. Głównym bohaterem jest komisarz miejscowej policji, Kevin Garvey (grany przez Justina Therouxa). Zbliża się trzecia rocznica wydarzenia, którego naukowo nie potrafi wyjaśnić nikt, choć pojawiło się kilka teorii. Najpopularniejsza z nich tłumaczy zjawisko jako tak zwane Porwanie Kościoła (ang. Rapture), czyli zabranie ludzi godnych do Nieba, i które według wyznawców chrześcijaństwa ewangelikalnego ma być zapowiedzią ponownego przyjścia Chrystusa. "The Leftovers" pokazuje nam całą gamę ludzkich reakcji na to niewyjaśnione zjawisko: tworzą się sekty oraz nowe wyznania, rozpadają się rodziny, życie zostaje przewartościowane. Pewne jest tylko jedno: nie można wrócić do normalności.


Mam mały problem z tym ponurym nastrojem w nowym serialu HBO. Pilot trwa 71 minut i każda z nich emanuje depresyjne fale. Nie ma ani jednej sceny, która trochę rozświetliłaby nastrój. Wszystko jest szare, bure i negatywne. Rozumiem, że ci ludzie nie mają zbyt wielu powodów do śmiechu, jednak minęły już trzy lata i większa część z nich powinna zdążyć już przejść przez wszystkie etapy żałoby. Kilka lżejszych fragmentów mogłoby być zbawieniem dla odcinka. Pamiętajmy, że to serial telewizyjny, więc trzeba myśleć również o widzach. Myślę, że niektórzy z nich, po takiej ogromnej fali tsunami depresji, nie będą już chcieli obejrzeć kontynuacji. 


Kolejny minus to brak jakiejkolwiek postaci, która pozytywnie zapada w pamięć, wywołuje sympatię u widza czy takiej, z którą można by się utożsamiać. W pilocie poznaliśmy sporo bohaterów i żaden z nich nie wydaje się być interesujący, żadnego nie polubiłam. W przypadku seriali to dość niebezpieczne, bo może zniechęcić do dalszego oglądania. Impulsem do włączenia telewizora podczas kolejnego odcinka mogą być tajemnice, które są do rozwiązania, jednak i tutaj "The Leftovers" trochę zawodzi. Kilka razy złapałam się na tym, że nie byłam pewna, o co chodzi, i to bardziej mnie zdenerwowało niż wywołało ciekawość. Rozumiem, że odpowiedzi pewnie jeszcze kiedyś poznamy, ale zrobienie tak dezorientującego pilota nie było chyba najlepszym pomysłem. A wystarczyło chociażby wyjaśnić, kim są niepokojący ludzie, którzy nic nie mówią, ubierają się na biało, bez przerwy palą papierosy i prześladują innych. Bardzo mnie ten wątek zmęczył.


"The Leftovers" to serial bardziej psychologiczny niż fantastyczny i osoby, które liczyły na więcej tego drugiego, chyba powinny odpuścić sobie oglądanie. Czytałam, że w książce nie zostaje wyjaśnione, w jaki sposób zniknęło 2% ziemskiej populacji i w serialu podobno ma być tak samo. Z jednej strony to dość kontrowersyjna decyzja, a z drugiej obietnica, że nie widzowie nie skończą z takim nieporozumieniem, w jakie wplątali się niegdyś "Zagubieni" (nawet polskie tytuły są podobne, chyba ktoś chce tu grać na naszej podświadomości ;)).

Lubię seriale, które skupiają się na psychice postaci, jednak nie wiem, czy chcę dalej oglądać produkcję, z której wyziera wszechobecna depresja i zimno, bez żadnej iskierki nadziei. Na pewno dam jeszcze "The Leftovers" szansę, ale nie liczę na to, że nowa seria HBO zdobędzie moje serce. Czy chociaż będzie w stanie zmusić mnie do zarezerwowania dla niej godziny tygodniowo.

___________________________________

Chciałam obejrzeć ten pilot głównie ze względu na udział Liv Tyler oraz Chrisa Ecclestona (który pojawił się na ekranie tylko na chwilę...). Obejrzę jeszcze dwa czy trzy odcinki i zdecyduję, czy warto to oglądać.

Jeszcze taka techniczna uwaga: nie lubię używać polskich tytułów niepolskich seriali, więc głównie będę operować oryginalnymi, chociaż ze mną to nigdy nie wiadomo (patrz "Gra o tron" w pierwszym akapicie). Za to w tagach będę zamieszczać oba tytuły, i oryginalny, i polski, może będzie to ułatwienie ;)

2 komentarze:

  1. KOCHAM KRZYCHA! (nie aż tak jak Piotra Adamczyka, ale... ) Jeśli będzie go więcej w kolejnych odcinkach to gorąca prośba do Autorki - proszę krzyczeć! Może jednak będzie warto rzucić okiem <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...