sobota, 26 września 2015

Doctor Who 9x01: All The Young Dudes

Spojlery!

Doctor Who powraca z nowym, dziewiątym sezonem i już na samym początku oferuje widzom klasykę: Mistrza (Missy) oraz Daleków, którzy tym razem jednak zostają w cieniu, zaś na pierwszy plan wysuwa się Davros, czyli ich stwórca.

The Magician's Apprentice rozpoczyna się tak, jak ten serial rozpoczyna się często: Doktor próbuje kogoś uratować i jego decyzja ma poważne konsekwencje dla całego Wszechświata. Tym razem pomocy potrzebuje chłopiec, który okazuje się być Davrosem. Doktor zostaje postawiony przed ciężkim wyborem i postanawia zostawić chłopca samemu sobie, czym przyczynia się do powstania Daleków. Dzień jak co dzień dla Doktora. Teraz Davros umiera i chce się spotkać z dawnym wrogiem.





Cieszę się, że w tym sezonie Moffat wraca do dobrej, sprawdzonej formuły dwóch odcinków na historię. Rok temu często bywało tak, że historia rozgrywała się spokojnie, by pod koniec przyspieszyć tak bardzo, że ostatnie kilka minut były napakowane chaotyczną akcją, zaś odcinek miał niesatysfakcjonujące zakończenie, nierzadko pełne niedopowiedzeń. Rozłożenie historii na dwa epizody może dać tylko dobre efekty – chyba, że sama fabuła będzie gorszej niż dotychczas jakości.
Spodobał mi się pomysł na postać Colony Sarff (Jami Reid-Quarrell). Właściwie nie jest to postać, a kolonia węży, które przyjmują humanoidalny kształt i każdą decyzję dotyczącą następnego kroku podejmują przy użyciu demokracji (ciekawostka – walijskie słowo „sarff” oznacza właśnie węża). Jest to intrygujący i równocześnie trochę przerażający koncept warty rozwinięcia w którymś z kolejnych odcinków.

Missy oczywiście nie jest martwa i już na samym początku „The Magician's Apprentice” sieje zamęt i zniszczenie. Mam mieszane odczucia co do tego wcielenia Mistrza i liczę na to, że ten sezon sprawi, iż polubię Missy. Moffat postanowił skupić się na jej relacjach z Clarą, pokazać dynamikę między tymi postaciami. A ta jest bardzo ciekawe, bo choć Clara gardzi Missy, jest przez nią zmuszona do współpracy, zaś Missy w pełni wykorzystuje sytuację: może dyktować warunki i traktować Clarę lekceważąco, z czego czerpie nieopisaną radość. Missy nigdzie się nie rusza i powinniśmy przyzwyczaić się do jej obecności w dziewiątej serii.


Uwielbiam doctorowy humor, ale nie lubię, gdy jest go za dużo w odcinku: tym razem to nie było problemem, ponieważ żarty i komiczne sytuacje zostały rozdystrybuowane w optymalnej ilości. Najwięcej radości sprawił mi wątek areny do walki i nawiązanie do Davida Bowiego (poważnie, nic w „The Magician's Apprentice” nie podobało mi się bardziej, niż okrzyk „All the young dudes”). Za to właśnie uwielbiam ten serial.

„The Magician's Apprentice” to nie tylko humor, ale także poruszenie poważnego dylematu. Doktor łamie obietnicę i odbiera nadzieję na przeżycie małemu chłopcu, ponieważ wie, że w przyszłości ten przyczyni się do śmierci wielu istnień. Doktor działa pochopnie, jest przestraszony nie mniej niż Davros, i ostatecznie tchórzy, stara się napisać historię na nowo. Nie może znieść myśli, że mógł zapobiec powstaniu Daleków, a tego nie zrobił. Czy postąpił właściwie? Oczywiście wiemy, że nie, ponieważ to właśnie jego decyzja spowodowała lawinę zdarzeń, która doprowadziła go do miejsca, w którym jest teraz. Pod koniec odcinka widzimy, że chce naprawić swój błąd, i jest bardzo ciekawa, jak to wszystko zostanie rozwiązane przez Moffata. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie. Sytuacja, w którym trzeba wybrać mniejsze zło zawsze jest emocjonującym motywem, który, w zależności od jego rozwinięcia, może pójść albo bardzo dobrze, albo katastrofalnie.

Doctor Who wraca z dobrym, wciągającym odcinkiem, w którym dobrze zbilansowano humor i poważniejsze wątki, zaś historia jest budowana poprawnie. Steven Moffat nie zaliczył falstartu i oby tylko poziom sezonu rósł z każdym tygodniem.


___________________________________________

Plakat stąd, gif stąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...