Jednym ze znaków nadchodzących świąt Bożego Narodzenia są niewątpliwie świąteczne piosenki, które zaczynają pojawiać się na antenach stacji radiowych już na początku grudnia. Co zrobić, jeśli nie przepada się za katowanymi co roku "Last Christmas" Wham! czy "All I Want For Christmas Is You" Mariah Carey? Gdzie szukać świątecznych utworów, które nie są przesłodzone niczym cukrowe laski na choinkę? Można dać szansę zespołowi The Killers. Killersi co roku przygotowują dla fanów nową świąteczną piosenkę. I zazwyczaj efekty tych działań są bardzo dobre.
Tradycja nagrywania świątecznych kawałków przez Killersów narodziła się w 2006 roku, gdy zespół wydał "A Great Big Sled". Od tego czasu co roku pojawia się nowy utwór. Nawet wtedy, kiedy Killersi zajęci są innymi projektami i robią sobie przerwę od swojego towarzystwa (rok 2010 czy obecny). Cały zysk ze sprzedaży świątecznych singli przekazywany jest na konto organizacji Project Red, która walczy z AIDS poprzez namawianie wielkich firm do tworzenia limitowanych, czerwonych edycji swoich produktów, z których część zysku zostanie przekazana na działania związane z prewencją i leczeniem tej choroby. Utwory Killersów zawsze pojawiają się w okolicach 1 grudnia. To nieprzypadkowy termin: 1 grudnia jest międzynarodowym dniem walki z AIDS.
Oto świąteczne single The Killers, w kolejności od najstarszego do najświeższego (próbowałam zrobić subiektywny ranking, jednak nie miałam serca do stopniowania mojej miłości do tych utworów):
A Great Big Sled (2006)
W pierwszej przygodzie z utworami świątecznymi Killersi stworzyli kawałek w swoim stylu, zarówno muzycznie, jak i tekstowo. Brawa dla Flowersa za samokrytyczny fragment Little boys have action toys for brains / I'm living proof it can last a long time! :) "A Great Big Sled" opowiada o nostalgii znajomej wszystkim, którzy podczas Świąt chcieliby znów choć na chwilę poczuć się dziećmi. Gościnnie śpiewa Toni Halliday z Curve.
Don't Shoot Me Santa (2007)
Rok później Killersi nagrali mój ulubiony świąteczny utwór. W "Don't Shoot Me Santa" Brandon Flowers przeistacza się w zabójcę, który musi odpowiedzieć za swoje uczynki. Za jego ukaranie odpowiada szemrany Święty Mikołaj, grany przez Ryana Pardey'a (który ma również "rolę" w piosence). Utworowi towarzyszy genialny groteskowy teledysk. Brawurowa ucieczka z łap Świętego Mikołaja to coś, co warto obejrzeć.
Joseph, Better You Than Me (2008)
"Joseph, Better You Than Me" to zupełnie inne podejście do piosenki świątecznej: ten liryczny utwór, z gościnnym udziałem Eltona Johna oraz Neila Tennanta z Pet Shop Boys, jest opowieścią o Józefie, który musiał zmierzyć się z wątpliwościami, załamaniem wiary oraz plotkami, gdy Maryja spodziewała się dziecka, które nie było jego.
¡Happy Birthday Guadalupe! (2009)
12 grudnia w Meksyku obchodzone jest święto Matki Boskiej z Guadalupe i własnie ten dzień jest tematem kolejnej świątecznej piosenki Killersów. Guadalupe została upersonifikowana i pokazana jako młoda dziewczyna. W "¡Happy Birthday Guadalupe!" słychać dźwięki muzyki latynoskiej, a osiągnąć to pomogły zespoły Wild Light oraz Mariachi El Bronx.
Boots (2010)
Brandon Flowers nie mógłby odmówić sobie napisania depresyjnej piosenki świątecznej - to musiało przyjść prędzej czy później. Jako utwór sam w sobie "Boots" jest jedynie przeciętny, za to teledysk potrafi wzruszyć do łez. Najbardziej klimatyczny jest początek z cytatem ze świątecznego amerykańskiego filmu Franka Capry "It's a Wonderful Life" ("To wspaniałe życie") z 1946 roku.
The Cowboys' Christmas Ball (2011)
Rok później Killersi zdecydowali się pójść w całkowicie odmienną stylistykę i stworzyli utwór parodiujący kulturę Dzikiego Zachodu. Słowa "The Cowboy's Christmas Ball" pochodzą z wiersza o tym samym tytule, napisanego przez Williama Lawrence'a Chittendena w 1890 roku. Oglądając świetny, humorystyczny teledysk nie mogę oprzeć się wrażeniu, że właśnie stąd scenarzyści "Doctora Who" podkradli pomysł na fabułę odcinka "A Town Called Mercy"!
I Feel It In My Bones (2012)
Po pięciu latach Killersi postanowili stworzyć dalszy ciąg do "Don't Shoot Me Santa". Brandon pisze do Świętego list z prośbą o odkupienie, a Mikołaj (ponownie Ryan Pardey) przypomina sobie upokorzenie, jakiego doznał pięć lat temu i wyrusza na poszukiwania niegrzecznego Flowersa. Świetna druga część historii (może za parę lat doczekamy się trylogii?).
Christmas In L.A. (2013)
"Ostatnio było za wesoło, tak nie może być!", pomyślał Flowers i w roku 2013 napisał smutną piosenkę o nieodnoszącym żadnych sukcesów aktorze, który musi samotnie spędzić święta w Los Angeles. Dla mnie jest to najsłabszy świąteczny utwór Killersów - przypomina bardziej smętne country niż ich muzykę. Bardzo dobry teledysk z Owenem Wilsonem tylko trochę podnosi wartość "Christmas in L.A.".
Joel, the Lump of Coal (2014)
Niegrzeczne amerykańskie dziecko nie dostaje rózgi, za to w swojej świątecznej skarpecie powieszonej nad kominkiem może znaleźć kawałek czarnego węgla. I o takim własnie kawałku węgla postanowili napisać piosenkę Killersi (z pomocą komika Jimmy'ego Kimmela). Chyba tylko oni mogą sprawić, że wzruszę się historią węgielka. Utwór jest dobry, gorzej z teledyskiem - to koszmarek, który ogląda się ciężko (pomijając sceny z zespołem - świąteczne sweterki dodają chłopakom uroku!).
Killersi swoimi świątecznymi singlami proponują coś nowego, zawsze też próbują się nie powtarzać: pisali zarówno utwory o tradycyjnym świątecznym brzmieniu, jak i humorystyczne, bawiąc się konwencją. Jak długo jeszcze zespół z Las Vegas będzie raczył nas grudniowymi muzycznymi prezentami? Śmiem twierdzić, że w najbliższych latach nie ma co obawiać się tego, że nowy singiel nie powstanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz