spojlery!
Święta Bożego Narodzenia to czas prezentów, dobrego jedzenia, czasu spędzonego z rodziną... A od kilku lat również świetna okazja do emisji specjalnego świątecznego odcinka "Doctora Who". W tym roku fani jak zwykle otrzymali klimatyczną i wzruszającą godzinę z Doktorem, który tym razem spotyka samego Świętego Mikołaja (w tej roli świetny Nick Frost).
Można powiedzieć, że świąteczne odcinki specjalne są już w nowym "Doctorze Who" tradycją. Wszystko rozpoczęło się w 2005 roku, gdy w świątecznej scenerii widzom przedstawiony został David Tennant jako Dziesiąty, zaś w tle przewijała się mordercza choinka, odcięta dłoń i kosmiczna inwazja na Londyn. Od tej pory co roku na święta dzieje się coś szczególnego: a to Doktor odwiedzi kosmicznego Titanica, innym razem wybierze się do Narnii bądź pozna nową inkarnację Ebenezera Scrooge'a. Nigdy jeszcze nie mieliśmy okazji poznać najważniejszej świątecznej persony, jaką jest Święty Mikołaj, co zostało wykorzystane w tym roku.
Już od początku odcinka "Last Christmas" coś mi bardzo w nim nie grało. Historia była niespójna, zaś fabularne dziury były tak ogromne, jak te w workach z jedzeniem pozostawionych przez zimę na pastwę szczurów. Już triumfowałam, już zacierałam ręce myśląc, że będę miała do napisania bardzo krytyczny tekst... I okazało się, że odcinek został skonstruowany znakomicie, zaś to, co wyglądało na pierwszy rzut oka na niedbalstwo, znalazło uzasadnienie w fabule. W końcu Steven Moffat napisał odcinek, w którym niezwracanie uwagi na szczegóły ma sens, zaś spójność zdarzeń oraz logika właściwie nie mają większego znaczenia (oczywiście do pewnego stopnia!). Pomysł świątecznej "Incepcji" wyszedł bardzo ciekawie, a fani dostali odcinek emocjonalny i trzymający w napięciu.
"Last Christmas" świetnie pokazał, czego najbardziej boją się główni bohaterowie. Clara nie chce, aby jej życie okazało się puste i beznadziejnie nudne bez Dwunastego, zaś Doktor obawia się konsekwencji tego, że nie dał tej znajomości drugiej szansy. Dynamika tej dwójki w "Last Christmas" jest zbudowana po mistrzowsku, świetnie widać łączącą ich więź i można poczuć, że są dla siebie wyjątkowi - co w ósmym sezonie nie zawsze wychodziło. Dlatego też cieszę się, że wizja postarzonej Clary nie była prawdziwa i w kolejnej serii znów zobaczymy Jennę Coleman, ponieważ ta para jest w stanie stworzyć jeszcze coś naprawdę wartościowego. Do najbardziej wzruszających momentów z "Doctorze Who" dołącza scena próby otwarcia christmas crackera, która tak pięknie naśladuje tę sprzed roku. Czy uda mi się kiedykolwiek nie płakać podczas seansu świątecznego "Doctora"?
Postać Świętego Mikołaja została zagrana przez Nicka Frosta świetnie. Jego Mikołaj jest zabawny, ironiczny oraz kompletnie niedorzeczny, czyli taki, jaki facet mieszkający na Biegunie Północnym i włamujący się do domów przez komin powinien być. Przyjemnie również oglądało się wciąż wszystkim dogadujących elfów. Cała trójka została wykreowana wprost magicznie i była w odcinku nienużącym elementem humorystycznym. (Z zupełnie innej beczki: wiedziałam, że Mikołaj wspomni o tym, iż jego worek jest większy w środku! To zdanie aż prosiło się, aby w tym odcinku się pojawić).
"Doctor Who" to serial znany z tego, że często stara się przemycić do treści jakieś przesłanie. Nie zawsze wychodzi to idealnie, jednak w przypadku "Last Christmas" Moffat trafił w sedno: każde święta mogą być naszymi ostatnimi, dlatego spędzamy je z ludźmi, których kochamy najbardziej. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy tak podchodzą do Bożego Narodzenia, jednak myślę, że scenarzysta uchwycił to, co czai się gdzieś w naszych umysłach, a czego możemy nie być do końca świadomi. Piękny morał.
"Last Christmas" to odcinek, który dał Stevenowi Moffatowi możliwość kompletnego rozhulania się w kwestii fabuły, co powinno zakończyć się klęską, jednak efekt końcowy okazał się być bardzo dobry. Dwunasty znów zaczyna przypominać Doktora, którego kocham, pięknie skomponowana muzyka dodawała odpowiednią atmosferę, zaś nawiązania do "Obcego" to wręcz wisienka na torcie ("nazwaliście film o obcych "Obcy"?!"). Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon!
__________________________________________
Właściwie nie powinnam włączać tego odcinka do ósmego sezonu, ponieważ formalnie już do niego nie należy, ale niech już będzie tak, jak jest ;)
Rozleniwiłam się przez tę długą przerwę świąteczną... Ten tekst powinien pojawić się na blogu tuż po emisji odcinka, jednak moja natura leniwca zwyciężyła i nie było mowy, abym coś napisała. Z tego też powodu post podsumowujący rok pojawi się już po 1 stycznia (tak hipstersko!).
Szczęśliwego Nowego Roku! Nic sobie nie obiecujcie, bo i tak wszyscy wiemy, że wytrwanie w noworocznych postanowieniach jest fizycznie niemożliwe :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz